Ewolucja inwestycyjna: automaty wypierają ludzi?
W światku inwestorów giełdowych coraz częściej pojawiają się informacje dotyczące programów automatycznie zawierających transakcje. A to „błąd” algorytmu spowodował zmianę kursu akcji firmy X o kilkadziesiąt procent w ciągu chwili, a to „przeciek” byłego pracownika dużej korporacji inwestycyjnej Y w postaci przyznania się do zawierania masowych transakcji przy pomocy specjalistycznego oprogramowania, a to… przykładów można mnożyć i wszystkie tylko potwierdzają, że automaty mają zastosowanie w grze giełdowej.
Pytanie brzmi: jaki udział w rynku mają automaty? Odpowiedź niestety nie będzie jednoznaczna, jednak na podstawie informacji znalezionych z sieci wnioskuję, że na pewno powyżej 50%. Tak! Liczba wszystkich transakcji zawieranych przez automaty na wszystkich rynkach przekracza liczbę transakcji zawartych przez ludzi. Matrix? Można i tak do tego podejść 😉
Skąd ta niejednoznaczność? Pamiętajmy, ze nie wszystkie instrumenty na których inwestujemy dostępne są na rzeczywistych giełdach. Spora część to rynki niescentralizowane, których najlepszym przykładem jest forex. Ba, wg danych przedstawianych w mediach to właśnie forex zapewnia największy globalny obrót i to właśnie tam jest zawierana największa liczba transakcji.
Na stronie jednego z większych brokerów (Pepperstone) znalazłem informacje o charakterze rynku forex. Wynika z nich, że handel algorytmiczny jeszcze w roku 2008 stanowił zaledwie 2% całości by już dwa lata później, w 2010 roku, zwiększyć swój udział do 45%. Zachowując tendencję z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że obecnie algorytmy zawierają ponad 60% wszystkich transakcji na rynkach walutowych.
Skąd takie dane skoro giełdy walutowe są zdecentralizowane? Największy ruch jest na kontrolowanych rynkach międzybankowych, z których pośrednio korzystają brokerzy i z kolei spora część z nich także jest kontrolowana przez komisje krajów, w których te firmy są zarejestrowane. Do tego funkcjonują także organizacje wykrywające charakter ruchu, np. czy wykonywany jest „po ludzku” czy to coraz popularniejszy HFT (High Frequency Trading).
Bać się tej tendencji czy się z niej cieszyć? Wg mnie jest to po prostu kolejna faza w ewolucji rynków inwestycyjnych. Na początku wystarczyła kartka papieru i żmudne kreślenie wykresów cenowych, później różne metody analizy fundamentalnej i technicznej, a obecnie metody te po prostu zostają automatyzowane. Trzeba nauczyć się dopasowywania do rynku i zmiany swoich metod jeśli zajdzie taka potrzeba.
Niestety dla niektórych, ale ludzkie kryteria i stosowane przez nas reguły zawierania transakcji można opisać algorytmicznie. I to niezależnie od ich skomplikowania. Co prawda nie każdy ogólnodostępny obecnie system oferuje taką możliwość, ale pamiętajmy, że postęp zachodzi w każdej dziedzinie i jest tylko kwestią czasu, aby rozwiązania z obecnych korporacyjnych systemów transakcyjnych trafiły pod strzechy. Myślę, że coraz więcej platform oferowanych przez brokerów będzie oferować wbudowane języki programowania i gotowe algorytmiczne strategie inwestycyjne.
O zmianach w charakterze zachowań rynkowych słychać także od wytrawnych traderów, którzy powtarzają, że teraz gra się inaczej niż kiedyś i że wiele metod wykorzystywanych przed laty obecnie się już nie sprawdza. Potwierdzają to statystyki przedstawiane w mediach (m. in. na stronie wspomnianego brokera: papperstone.com) z których wynika, ze handel typu HFT zmienił swoją charakterystykę na przestrzeni lat. W roku 2009 automaty około 4-krotnie zwiększyły liczbę wykonywanych transakcji w porównaniu do roku 2005. Równocześnie w tym czasie o połowę spadła wielkość ich pojedynczych transakcji. Wynika z tego, że automaty coraz bardziej grają na małych ruchach zwiększając liczbę wykonywanych transakcji. Jeśli taka tendencja będzie się utrzymywać to w przyszłości możemy stać się świadkami coraz dłuższych konsolidacji…
Konsekwencje zmian w tak zewoluowałym rynku są ciężkie do przewidzenia. Na pewno automaty są w stanie poprawić płynność i m. in. dlatego nasza giełda już w tym roku będzie miała wymienione główne systemy informatyczne, aby umożliwić HFT. Wbrew pozorom ruchy automatów mogą nie tylko siłowo sterować kursami, ale także, dzięki minimalnym ruchom, mogą niejako stawać się dawcą płynności i być wręcz przezroczyste dla szarych obywateli (np. wykonując operacje pomiędzy sobą w czasie faktycznego trwania zawierania ludzkiej transakcji, która może być także pośrednio jedną ze stron transakcji). Na pewno przez automaty wypadną z użycia niektóre techniki, gdyż po prostu nie będą miały podstaw do swojego działania (np. techniki wolumenowe).
Skoro jest coraz więcej sygnałów płynących z rynków dotyczących ewolucji jaką przechodzą giełdy to należy przygotować się na jej przybycie i odpowiednio uzbroić. Nie możemy oczekiwać, że nasze metody są zawsze niezawodne i że istnieją metodologie niezmienne od dziesięcioleci. Po prostu jeśli spostrzeżemy, że nasza gra nie jest już taka jak kiedyś to powinniśmy zaadoptować się do zmieniającego się otoczenia i uzbroić w nowe rodzaje broni do walki z rynkiem.
„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.” Albert Einstein
W najbliższej przyszłości przewiduję zmianę ofert brokerów właśnie pod kątem wykorzystywania algorytmicznego. Nowe platformy, gotowe strategie algorytmiczne czy zmiana atrybutów atrakcyjności ofert: obecne zejdą na drugi plan (jak opłaty inwestycyjne, dostępne instrumenty), a nowe staną się priorytetowymi (jakość łącz do giełd, szybkość działania aplikacji, itp.).
Ewolucja trwa, nie bójmy się tylko przystosujmy 🙂
4 thoughts on “Ewolucja inwestycyjna: automaty wypierają ludzi?”
Comments are closed.
W ramach przygotowania do nowej rzeczywistości inwestycyjnej intensywnie testuję różne strategie analizy technicznej. Na początek poszły dywergencje ,ale są one nieskuteczne.
Proponuję się nie poddawać i testować dalej 🙂
Jeden wskaźnik o niczym nie powinien przesądzać. Do tego z moich obserwacji wynika, że pojedyncza technika w długim terminie nie daje zadowalających wyników o ile nie jest wpierana czymś jeszcze. Dołóż jakiś filtr, może uda się poprawić wyniki.
@krs
Zgadzam się, że złożenie dwóch mało skutecznych technik może dać razem skuteczny wynik. Ale z moich analiz wynika, że skuteczność dywergencji jest mniejsza od zera. Ze złożenia dwóch złych metod, na pewno nie wyjdzie dobra.
…powalcz jeszcze, nie od razu Kraków zbudowano 😉
Znam osoby które zachwalają dywergencje i krytykują je. Widziałem zagrania tych co zachwalają i przyznam, że działało (nie korzystają z RSI tylko najczęściej z MACD i dodatkowymi zależnościami falowymi, np. dywergencja w 3 lub 5 podfali).